te kilkanaście lat to jednak trochę za dużo, żeby mówić o byciu protoplastą, tym bardziej, że technika mocno się zmieniła.
to raczej Lucas naczytał się Mistrza Tolkiena i postanowił coś po swojemu zrobić. Czy fabuła mu wyszła czy nie, można się spierać.
Obrzydlistwo!
A do Tolkiena ma się jak pięść do nosa.
Dopiero w "Grze o tron" zobaczyłem karła na poziomie.
Wcześniej były one wykorzystywane jak w cyrku.
Chłopie, ale to 23 lata różnicy! To przepaść jeżeli chodzi o efekty, a i tak Willowa bardzo lubię, mam do niego sentyment i nazwanie go obrzydlistwem to jakiś niewybredny żart chyba
Widziałem "Willow" w roku premiery.
Już wtedy miałem podobne odczucia.
Wykorzystanie karłów w filmie zawsze jest ryzykowne... moralnie.
To nie krasnoludki.
Jasne, że robiło się to od dawna i nadal będzie robić (że wspomnę klasycznego "Czarodzieja z krainy Oz", ale też kontrowersyjne "Dziwolągi") nie zmienia to jednak moich odczuć (a o guście,jak wiadomo, nie dyskutuje się).
Karzeł to karzeł.
W "Ja, Irena i ja" gra mały Murzyn ten sam co w "Willow" Tony Cox gra postać negatywną (złośliwego, zarozumiałego, agresywnego facecika), a w "Złym Mikołaju... jeszcze gorszą.
I jest OK, a pisze to nie z powodu politycznej poprawności.
Chodzi mi o to, że gra karła, a nie udaje fajnego skrzacika.
Jeśli znasz "Grę o tron", powinieneś zrozumieć, o co mi chodzi.
PS
W cyklu "Władca pierścieni" niziołków i krasnoludów grają aktorzy "pełnowymiarowi".
Z korzyścią dla filmu.
Ale jeżeli karzeł ma dystans do siebie i chce zagrać to co w tym złego? Przecież na siłę ich chyba nie szukali. Myślę, że zbyt na serio do tego podchodzisz. To tylko filmy
Jak chce grać, to ja mu nie zabraniam, ale jak już gra, to mam prawo go oceniać. Także całkiem subiektywnie. Ten jest dla mnie,,, hmmmm... nieestetyczny i niesympatyczny. No i po zabawie:(:(:(
O czym Ty bredzisz. Jakie ryzyko moralne.
"Obrzydlistwo" masz na myśli w osobie Warwicka czy innych małych aktorów grających w Willow?
Mówię o brzydkim wykorzystaniu kalectwa, czy jak może powiesz, "ludzi wysokich inaczej", "małych aktorów", dla wygody producenta (mniej efektów - wtedy nie było szybkich kompów).
Wolę, gdy karzeł gra karła (jak w "Grze o tron" - inteligentnego i budzącego sympatię, w "Złym świętym Mikołaju", w "Ja, Irena i ja"... - tu akurat "mali aktorzy" mieli odwagę grać złych,choć nadal inteligentnych karłów). To jest uczciwe i świadczy o wzajemnym szacunku.
Nie dam się tu szturchać i szantażować przy pomocy jakiejś żałosnej "politycznej poprawności".
Willow jest brzydki i niesympatyczny.
I powiedz mi, że nie mam prawa do własnego gustu!:):):)
PS
Słowo "dwarf" użyte wobec "niskiego człowieka" brzmi obraźliwie. Ja rozumiem, że ktoś za pieniądze zdecyduje się zagrać "krasnala", ale nie zamierzam się tym zachwycać.
Masz chyba jakieś problemy emocjonalne. Na szczęście aktorzy grający w Willow nie mieli tylu kompleksów co ty.
Nie wiem, jak można obrzydliwie odebrać, że karzeł gra krasnala?
A miałby grac olbrzyma?
To tak, jakby powiedzieć, że obrzydliwe jest, że piękne kobiety graja księżniczki.
Jak widzisz kalekę na ulicy, to pewnie tez się krzywisz z obrzydzeniem?
Zajmij się swoimi problemami emocjonalnymi, domorosły psychologu za złotówkę!:):):)
Poza tym najwyraźniej jesteś za głupi, żeby zrozumieć prosty komunikat (powtórzony wielokrotnie). Ne brzydzę się karłów, nie brzydzę się w ogóle "innością", uważam, że obsadzanie karłów w rolach małych ludzików (a nie karłów) to proceder na poziomie objazdowego panopticum (i łatwizna).
No pewnie masz rację. Obsadzanie kobiet w roli kobiet też jest obrzydliwe...
Tak jak obsadzanie dzieci w roli dzieci.
I staruszków w roli staruszków.
W ogóle filmy to jedno wielkie obrzydlistwo!!!
Willow (bohater filmu) nie był karłem, nie należał do plemienia karłów. Nie był nawet pigmejem:):):)
Nie rozumiesz oczywistości, a urządzasz politpoprawną hucpę.
Tymczasem to ja dopominam się poszanowania dla "wysokich inaczej". To nie są cyrkowe curiosa, a wykorzystanie karłów do ról gnomów i krasnoludków to właśnie... wykorzystanie.
Najgorzej jest, jak ktoś w roli kota obsadzi kota, a w roli psa - nie daj Bóg - psa.
Zdarzyło się wprawdzie onegdaj nowatorskie zamierzenie obsadzenia kota w roli zająca, ale średnio wyszło. Choć z drugiej strony - jest przecież prawda czasów i prawda ekranu...
Najgorzej jest, jak ktoś w roli kota obsadzi kota, a w roli psa - nie daj Bóg - psa.
Zdarzyło się wprawdzie onegdaj nowatorskie zamierzenie obsadzenia kota w roli zająca, ale średnio wyszło. Choć z drugiej strony - jest przecież prawda czasów i prawda ekranu...
Lubię Tyriona i aktora, który gra tę postać. Tu jednak karzeł gra karła. Karłowatość to upośledzenie (wiele różnych chorób ją powoduje) nie bajkowa rasa. Krasnoludy to nie karły. Hobbity to nie karły...
Lubię Tyriona i aktora, który gra tę postać. Tu jednak karzeł gra karła. Karłowatość to upośledzenie (wiele różnych chorób ją powoduje) nie bajkowa rasa. Krasnoludy to nie karły. Hobbity to nie karły...
Ale oni zostali pokazani z szacunkiem! Pozytywnie! O co Ci chodzi? Żeby karłów w ogóle nie pokazywać? Istnieją tak długo jak ludzkość, więc o co chodzi?
Też nie rozumiem o co mu chodzi. Karły są tak stare jak świat, wg gościa chyba w ogóle nie powinno się ich pokazywać... a tutaj zagrali fajnie, i fajnie ich pokazano
Masz chyba jakieś niezłe ze sobą problemy, że karły w filmach Ci przeszkadzają. Ty zapewne z tych samych, którzy wyłączają tytuł i oceniają go na 1/10, gdy tylko na ekranie pojawi się dwóch przytykających się facetów?
Po pierwsze Władca pierścieni zarówno ksiązki jak i film to nie trylogia tylko jedna historia w trzech częściach
Po drugie to willow był inspirowany władcą, bo początkowo chciano zekranizować władcę pierścieni, ale uznano, że to zbyt trudne, więc wymyślili własną historie
Wiem wiem, ale jakby nie było Willow wyprzedził trylogię o ponad 20 lat i tego faktu nie zmienimy
Wyprzedził, ale był to falstart.
W stosunku do "Władcy pierścieni" "Willow" to tylko ersatz.
Widziałem film, kiedy wszedł na ekrany i wcale nie zrobił na mnie dobrego wrażenia.
Jak coś jest marne i nijakie, to... po prostu jest.
Nalezę do wielbicieli talentu Ridleya Scotta "Legendę" uważam za niewypał.
Nie zawsze torreador wygrywa:):):)
Willow jest tym na czym przyszli producenci powinni się wzorować. Miał niezaprzeczalny klimat, a to w fantasy jest najważniejsze. Gdyby następcy wyciągnęli lekcję to by nie wyszły im tak mierne "dzieła" jak Władca czy Hobbit.
Nic dodać, nic ująć! Już myślałem, że jestem sam na tym świecie, który nie dał się nabrać na te miernoty Petera "Masakry" Jacksona. Dzięki.
Masz rację, za delikatnie to ująłem, ale nie chciałem używać dosadniejszych określeń ;)
Uściślając, Władca Pierścieni to jedna historia nie w trzech a w sześciu księgach. Ze względu na nacisk wydawcy do sklepów trafiła w trzech tomach a nie w sześciu. Powrót Cienia, Drużyna Pierścienia, Zdrada Isengardu, Podróż do Mordoru, Wojna o Pierścień i Powrót Króla.
Nie masz większych problemów. Mistrzu?:):):)
PS
Na podstawie ilu tomów czy części wysmażono wieloczęściowy film"Hobbit"?
Od razu Ci odpowiem - z jednej książki.
W jednym (nieopasłym:):):)) tomie, nawet... w jednej oprawie (okładce).
Co widać (a nie jest to wina Tolkiena):):):)
Z pewnością jeden z najlepszych filmów fantasy z lat 80' obok Conan barbarzyńca 1982 :)
Polecam te filmy fantasy z lat 80:
Pogromca smoków 1981
Ciemny kryształ 1982
Conan barbarzyńca 1982
Fire and Ice 1983
Conan niszczyciel 1984
Neverending story 1984
Czerwona Sonja 1985
Zaklęta w sokoła 1985
Labirynt 1986
Willow 1988
Jest jeszcze kilka innych:
Excalibur 1981
Władca zwierząt 1982
Miecz i czarnoksieznik 1982
Krull 1983
Legend 1985
The Barbarians 1987
A przede wszystkim największa obowiązkowa pozycja najlepszy serial lat 80'
"Robin of Sherwood" 1984-1986 26 odc Takiego klimatu nikt nie powtórzył.