Uwielbiam wyraźne postaci w filmach, to po pierwsze. A po drugie: gdy obraz zgrywa się z muzyką.
Poza tym, jako naiwne dziecko lubię tematykę narkotykowo- alkohlowo- k*rewską w filmach. I lubię, naprawdę szczerze lubię fekalia na prześcieradłach, nadgniłe dzieci i to wszystko, co daje światu europejskie kino. I szkocki akcent, oczywiście.
Jeżeli ktoś nie lubi, to zawsze może zamknąć oczy na te kilka chwil, bo nie o obrzydzenie widza w tym filmie chodzi. Bez tych scen nie byłoby to samo, ale reżyser serwuje solidną dawkę innych cacek. Coś, o czym często inni zapominają skupiając się na wzniosłych przesłaniach. Owe wzniosłe przesłania są i tu, ale pod postacią groteskowych, nierealnych zdjęć. Wsiąkanie w podłogę, nurkowanie w klozecie. Ja się wzruszam.