Nie pozostawia obojętnym, ale też nie pozwala oderwać się od ekranu. Niezwykle klimatyczna opowieść o dojrzewaniu, poszukiwaniu odpowiedzi, próbie sprostania własnym oczekiwaniom. Zawiłe relacje międzyludzkie, skomplikowany trójkąt uczuć, który okazuje się pułapką. Niesamowicie głęboki i bardzo prawdziwy portret, nie tylko psychologiczny. Polecam gorąco.
P.S.
Po przeczytaniu kilku innych "recenzji" zmuszona jestem dodać, bo widzę, że póki co chyba nikt jeszcze tego nie zrozumiał: to NIE jest film o umieraniu. W żadnym razie. To opowieść o tym, jak okrutny potrafi być los i jak złośliwe bywa przeznaczenie. Można go ewentualnie - na nieco bardziej abstrakcyjnym poziomie - odebrać jako opowieść o rozliczaniu z grzechów, i tu dyskusja mogłaby okazać się interesująca. Ale historia o umieraniu? Wszystkim, którzy tak sądzą, polecam ponowny seans, tym razem bez przysypiania.
To raczej film o życiu, na pewno nie o umieraniu jak słusznie zauważyłaś. Ciekawa kreacja głównego bohatera, jedyne co go w widzu pociąga to miłość do matki, ale po za tym to chyba koniec jego zalet.
Zgadzam sie, jakis czlowiek bez zycia, bez energii, facet bez jaj moznaby tak powiedziec...
Film na pewno nie o umieraniu, raczej o milosci matki do syna i odwrotnie, a w ich wydaniu milosc, to oszczedzanie sobie wzajemne zmartwien na wiesc o chorobie matki, a brak porozumienia miedzy nimi doprowadza do klamliwych poczynan u syna, w celu zadowolenienia matki, a w konsekwencji do tragedii, bo tak rozumiem zakonczenie filmu...