Nie rozumiem do końca co reżyser miał na myśli robiąc scenę gwałtu. Rozumiem uległość, poddanie się, zrozumienie własnego błędu. Z tym, że czuje wielki niesmak. Nie zostało to w żaden sposób wyjaśnione. Widzimy płaczącą Madonnę, a zaraz scenę gdzie całuje gościa po stopach i jest wielka miłość. WTF?
Tam była bezczelna, nachalna krytyka kapitalizmu. Widocznie Riczi to część tego odmóżdzonego systemu. Bogata wreszcie została zgnieciona, sponiewierana przez proletariusza. Wystarczy? Ale film jest fajny i byłem po stronie tego gostka;-) Trzeba przyznać, że pewnie Madonna nie dopatrzyła się takich podtekstów, to jest jej najlepszy film.