Spodziewałem się świetnych piosenek, bo to w końcu produkcja Mirandy. Tak samo po trailerze już wiedziałem, że choreograficznie mnie ten film nie zawiedzie. Jednak nigdy bym nie przypuszczał, ile serducha zostanie włożonego w ukazanie danej społeczności. W tych ludzi się wierzy i mimo, że nie każdy wątek wypada dobrze, to przedstawienie jedności Washington Heights jest wybitne. Wierzy się w to jak podczas "Alabanza", wszyscy składają hołd Abueli. Nie jest to pusta choreografia, jak wielu innych musicalach. Jest w tym jakaś moc. To samo dzieję się podczas "Carnaval del barrio". Nie czuję się wymuszonego tańca, bo musi on być w musicalu. Czuję się w tym wszystkim prawdę i to jest niesamowite. Przez takie rzeczy można przymknąć oko, na natychmiastowe zmiany postaw bohaterów, poprzedzone jedną rozmową i cieszyć się widowiskiem.